Dzisiejszy biegacz charakteryzuje się ogromną ilością sprzętu elektronicznego zwisającego z niemal każdej kończyny. Nie sposób przejść obok trasy biegowej nie zauważając osoby z pulsometrem na ręce, słuchawkami, telefonem z zainstalowaną aplikacją. Coraz większą popularnością cieszą się także gadżety znanych firm, mające na celu monitorować nasz organizm nie tylko w czasie wysiłku, ale także w ciągu dnia.
Technologia
Wraz z rozwojem technologii poszerza się oferta skierowana do osób żyjących aktywnie. Możemy pozwolić sobie na dokładne określenie spalonych kalorii, wyrysowanie wszelkich możliwych wykresów naszej trasy, planowanie poszczególnych treningów i przeglądanie postępów. Jednak coraz częściej spotykamy osoby, które nie wyobrażają sobie rozpoczęcia treningu przed włączeniem aplikacji. Dla wielu niezrozumiałą jest przebieżka pozbawiona pomiaru poszczególnych parametrów. Jednak dla każdego z nas powinien przyjść czas na refleksję. W końcu zakupione, wcale nietanie gadżety, miały na celu ułatwienie nam życia, a nie jego skomplikowanie.
Od dłuższego czasu zauważam, że biegacze stopniowo stają się niewolnikami swoich „zabawek”. Ich montaż przed treningiem zabiera cenny czas, a moment, w którym jedno z urządzeń ulega awarii zdaje się być końcem świata. Jak tutaj biegać bez ogromu parametrów do porównania? Czy aktywność bez publikacji statusu na portalu społecznościowym ma jakiś sens?
Czy musisz „to” mieć?
Nie dajmy się zwariować, wmówić sobie, że tylko Endomondo, Garminconnect czy Polarflow mogą doprowadzić nas do celu, a pulsometr jest nieodłącznym elementem każdego biegu. Nie jest to apel o zaniechanie korzystania z udogodnień, ale wpis, który powinien uświadomić Ci, że większość z urządzeń należących do „biegowego niezbędnika” według niektórych publikacji, nie jest Ci potrzebna. Zwłaszcza, gdy jesteś początkującym biegaczem, warto zaopatrzyć się w coś, co będzie mierzyć długość przebytej przez Ciebie trasy i czas. Reszta nie jest tak ważna. W końcu doświadczenie nabywamy z czasem, a sugerowanie się chociażby pulsem może negatywnie wpłynąć na jakość treningu. Niejednokrotnie jest on źle odczytywany, nadinterpretowany, a my staramy się trzymać stref pulsu, jakie znaleźliśmy w Internecie. Wszystko to prowadzi do tego, że zamiast biec z lekką głową, zaprzątamy swoje myśli zdobyczami techniki obecnymi w każdym miejscu.
Oczywiście oferowane gadżety mogą okazać się bardzo pomocne, dodawać nam motywacji, zachęcać znajomych do rywalizacji, ale co za dużo to niezdrowo. Śledzenie postępów jest ważne, ale nie najważniejsze. W końcu wyniki zależą on naszej dziennej dyspozycji, ilości snu i wielu innych czynników. Pamiętajmy, że biegamy dla siebie, nie dla cyferki, czy urządzenia, które może się pomylić. Biegamy po to, by pokonać własne bariery, by mieć satysfakcję, a zaplątanie w kable na pewno nie pomoże nam w osiągnięciu przyjemności z wysiłku 😉 Zanim oszalejesz na punkcie kolejnego drogiego gadżetu, zastanów się, czy funkcje, jakie posiada na pewno są dla Ciebie przydatne, czy zostanie on przypięty tylko po to, by „wyglądać profesjonalnie”.
Pozdrawiamy
zespół: trenujbieganie.pl
Osobiscie uzywam aplikacji na komorke – Endomondo., sprawdza sie super 🙂 mam swoja historie biegow 🙂 bez tego nie ruszam na biegi 😛 chociaz bylem kilka razy na zawodach bez tego 🙂 zaluje 🙂
Ta aplikacja na pewno dodaje motywacji, ale równie ważne jest to, że można w każdej chwili wrócić do poprzednich treningów/zawodów i przeanalizować sam bieg. Osobiście używam zegarka garmina i również jestem zadowolony (jest w planie test tego zegarka – garmin 310xt). Gdzie planujesz najbliższe starty? Może wybierasz się na Orlen Warsaw Marathon?