Dużo czytam. Lubię kryminały, dobry thriller, fantastykę szczególnie potrafię delektować się historią alternatywną ale od pewnego czasu i tak na moich półkach przybywa głównie książek o… bieganiu. Na rynku pojawiają się publikacje wybitne i bardzo słabe.
Jestem przekonany, że osoby biegające powinny sięgać po pozycje wartościowe wtedy poprawią swoje wyniki, unikną kontuzji, złapią większą motywację lub będą biegały świadomie. W recenzjach książki bywają najczęściej wspaniałe ale takie nie są, przynajmniej nie wszystkie.
Książki o bieganiu dzielą się w moim domu na dwie osobne półki. Na jednej to mieszczą się wydawnictwa „trenerskie” druga półka to „opowieści o bieganiu”.
„Trenerzy” to książki wskazujące dokładne reguły według których autorzy mówią nam jak powinniśmy trenować aby nasze bieganie było lepsze i skuteczniejsze. To w nich są gotowe plany treningowe i z nich możemy dowiedzieć się jakie narzędzia treningowe są najskuteczniejsze. Gdyby jednak Ci autorzy mieli patent na prawdę nie byłoby aż tylu dróg do wyboru. Choć z drugiej strony to my jesteśmy różni dlatego warto dopasować trening do nas a nie wklejać siebie w program przeznaczony dla kogoś innego.
„Opowieści o bieganiu” bardzo swobodnie poruszają się po wszystkim co chociażby trochę wiąże się z bieganiem. Bywają tu biografię znanych maratończyków, trenerów czy opisy wypraw, zawodów itd. Często pozycje te mają bardzo dużo ukrytych skutecznych motywatorów. Pozornie bywają lekturą, z której ciężko wynieść gotową receptę na sukces czy gotowy plan treningowy. Dlaczego pozornie? Moim zdaniem to od nas zależy jak dokładnie chcemy je czytać.
Stworzyłem swój własny ranking w dwóch powyższych kategoriach. Mam ambicje odświeżać go co kwartał lub po ukazaniu się wartościowych pozycji, które powinny zwrócić Waszą uwagą.
Półka „Trenerzy”.
1. „Biegiem przez życie” – Jerzy Skarżyński. Polska Biblia biegowa. Nie uda Ci się funkcjonować w środowisku biegaczy i uczestniczyć w ich ambitnych rozmowach bez znajomości pojęć, które w tej książce opisuje autor (OWB1, WB2, WB3, super kompensacja, schłodzenie, orka). Do tego niekończące się źródło wiedzy, pozycja gruba i do wielokrotnego użytku. Nawet czytając prasę biegową zawsze łatwiej zrozumieć co autor ma na myśli jeśli uprzednio miało się w dłoniach „Biegiem…”. Ważna informacja autor nie wydaje tej pozycji w żadnym znanym wydawnictwie ale można zakupić ją bezpośrednio u niego (np. na jego stronie internetowej) przez co zawsze można liczyć na dedykację. Absolutnie musisz to przeczytać. Książka dla: każdego kto chce biegać na czas i w zawodach. | |
2. „Bieganie metodą Danielsa” – Jack Daniels. W biegowym świecie jest jeszcze druga Biblia jest nią właśnie ta pozycja. Biegacze biegający szybko dzielą się na wyznawców biegania na konkretne tempa jak dokładnie wskazuje Daniels i na popularyzatorów metody Skarżyńskiego. Metody i rady Danielsa choć powstały dawno temu niezmiennie są używane i… skuteczne. Również ta książka wymaga od czytelnika wielokrotnego użytkowania, co znacząco uzasadnia jej najwyższą jakość. Zaprasza do lektury …kalkulatory, tabele (…). Książka dla: każdego ambitnego biegacza. | |
|
3. „Sztuka szybszego biegania. Technika, trening, taktyka” – Julian Goeter, Don Mellvin. Swoją filozofię biegania oparłem między innymi na tej książce dlatego cenie ją bardzo mocno. Autorzy proponują trening inteligentny oparty na jakości a nie ilości kilometrów. Ponadto wskazują na takie rzeczy jak kadencja biegu i poprawa szybkości. Dzięki tej książce będziesz biegał szybciej a w kategorii „trener” jest to okoliczność, która musi posadowić ją wśród lektur obowiązkowych, jej próbka do przeczytania we wpisach …rzucam Ci wyzwanie! oraz …w sprawie planów treningowych czy …w sprawie kadencji i szybszego biegania. Książka dla: każdego kto chce coś udoskonalić w swoim treningu. |
4. „Biegacz niezłomny” – T.J. Murphy, Brian Mackenzie. Nareszcie coś naprzeciw schematom. To książka po której muszę przeprosić kolegę opowiadającego mi o pozytywnym wpływie Crossfitu i Tabaty… nie wierzyłem mu. To przede wszystkim książka dla osób poszukujących, otwartych na „nowe technologię” w bieganiu choć lepiej byłoby powiedzieć nowe metody treningowe. Przyczyną zmian mogą być u nich nawracające kontuzje, wypalenie lub właśnie chęć spróbowania czegoś co stoi w totalnej sprzeczności z dotychczasową filozofią nabijania ogromnych ilości kilometrażu. To inna książka niż wszystkie dotychczasowe publikacje po jej przeczytaniu nigdy już nie zrobisz 30 km wybiegania bez tlącej się myśli „a może jednak tak nie trzeba, może jest inna droga”. Warto obejrzeć filmiki z ćwiczeń ze strony unbreakablerunner.com Książka dla: poszukujących zmiany (na każdym etapie zaawansowania), biegaczy otwartych i nie bojący się zmian. | |
5. „Psychologia dla sportowców” Costas I. Karageorghis, Peter C. Terry. Moim zdaniem trening fizyczny bez treningu psychiki nigdy nie będzie tak efektywny jak wtedy kiedy będziesz rozwijał się dwutorowo. Inaczej mówiąc bez tej książki nigdy nie osiągniesz tego czego możesz dokonać po jej przeczytaniu. Dla niektórych będzie to kilka minut dla innych kilka sekund a jeszcze inni wykorzystają ją w życiu „poza biegowym”. Dla mnie wyjątkowo wartościowa pozycja, więcej w mojej szczegółowej recenzji …trenowałeś swoją psychikę? oraz …sprawie naszych niemożliwych możliwości. Książka dla: każdego biegacza, każdego sportowca ale i osób nie uprawiających sportu. |
|
6. „Przewodnik po bieganiu ultra” – Hal Koerner, Adam W. Chase. Po godzinie lektury zrozumiałem, że coś mi tu nie gra, ta książka jest jakaś inna. Jej inność polega na tym, że prawie każde zdanie to porada ale życzliwa będąca cenną lekcją osoby, która skoro ukończyła uwaga 130 biegów ultra zna się niewątpliwie na tym co opisuje dużo szerzej niż nie jeden maratończyk. Dla mnie kluczowe było jednak pytanie czy warto po nią sięgnąć nie biegając ultra? Warto! Skurcze, nawodnienie, odżywianie na trasie, buty, otarcia, problemy żołądkowe i setki innych rad w tego rodzaju tematach zawarta w tej książce jest uniwersalna i bezcenna. Jest jednak POWAŻNE RYZYKO, które u mnie kiełkuje podlewane takimi książkami może spróbować 50 km lub 80 km skoro można przebiec bezboleśnie 42 km to… Książka dla: każdego długodystansowca nie tylko Ultrasa, jeśli chce biegać bardziej świadomie. PEŁNA RECENZJA tutaj. | |
7. „Podręcznik biegacza” – Bob Glover. To była moja pierwsza książka biegowa, kupiłem ją 8 lat temu i powiem Wam, że nie czytałem później lepszej, która miałaby być „tą pierwszą” na biegowej ścieżce. Jest w niej absolutnie wszystko z punktu widzenia amatora, mającego często nadwagę i chcącego zacząć biegać. Do tego jest tego bardzo dużo 512 stron zapisanych uczciwie i wyczerpująco (bez obrazków). Natomiast jeśli biegasz dłużej tylko nieliczne fragmenty mogą być dla Ciebie. No i jeszcze jedno jest ona w 100 % amerykańska, mi ten styl pasuję i lubię ogromną motywację jak z niej biję natomiast uczulonych na amerykańskie banały uprzejmie o nich informuję. Pożyczam ją zawsze osobą zaczynającym biegać ale wpierw zadaje pytanie lubisz czytać, masz czas i dobrą pamięć, bo ona jest bogata w treść. Książka dla: początkujących biegaczy dla nich nr 1. | |
8. „Maraton. Trening metodą Gallowaya” – Jeff Galloway. Nie warto kupować lub otwierać tej książki jeśli z góry kwestionujesz i wykluczasz bieg przeplatany marszem jako skuteczną metodę do ukończenia maratonu. W tym przypadku jest to książka nie dla Ciebie. Jeśli miałeś problemy z maratonem kontuzję, urazy, skurcze, kryzysy także psychiczne sięgnij po nią i idź (także dosłownie) drogą Gallowaya, bo warto. Będziesz bardzo szczęśliwy po zawarciu tej przyjaźnie. Są jednak 2 rzeczy: musisz być asertywny aby potrafić maszerować gdy inny wokół będą biec ale błagam zapomnij o planach treningowych jakie ma dla nas Jeff – 45 km wybiegania nawet przeplatane chodem jako przygotowanie do 42 km jak dla mnie to… żart?, pomyłka w druku? Albo bzdura, poza tym jest to bardzo dobra książka. Książka dla: osób chcących przebiec maraton i najmniej się zmęczyć! | |
9. „Trening z pulsometrem” – Joe Friel. Trening, zawody czy ocena wysiłku obciążenia po treningu bez pulsometru to bieganie z zaciągniętym ręcznym hamulcem. Autor wie o czym piszę. Mnie nie musiał przekonywać, bo wierzyłem w potęgę tego urządzenia od dawna ale dowiedziałem się jeszcze więcej a oprócz samego pulsometru i zasad jego funkcjonowaniu są tam również inne ciekawe informacje chociażby dotyczące taperingu. Dla sceptyków polecam zapoznanie się z tekstem …pulsometr wynalazek diabła czy anioł stróż? oraz …w sprawie tętna i pulsometru. Książka dla: biegaczy, którzy chcą wycisnąć jeszcze więcej ze swojego biegania nie trenując więcej. | |
10. „Maraton metodą Hansonów” – Luke Humphrey, Keith Hanson, Kevin Hanson. Książka ryzykowna choć skuteczna niestety raczej dla zawodowców lub niezwykle zaawansowanych amatorów biegający maraton poniżej 3 godzin. Dlaczego tak ostro? Ona propaguję bieganie i trenowanie na nieustannym przemęczeniu co dla zwykłego amatora może skończyć się bardzo boleśnie i bez pożądanych rekordów. Natomiast dużo zawartych w niej zdań jest prawdziwych i uniwersalnych choćby tych dotyczących systematyczności o czym więcej tutaj …systematyczność kontratakuje. Książka dla: osób zaawansowanych i doświadczonych | |
11. „Anatomia strechingu” – Arnold G. Nelson, Jouko Kokkonen. Kiedyś miałem 2 tygodnie rehabilitacji na kręgosłup podczas ćwiczeń robiliśmy chyba większość rozciągania jakie znajdziecie w tej pozycji. Bardzo uporządkowane ćwiczenia, proste i na wszystkie partie mięśni i ścięgien. Brakuje mi w niej więcej wiedzy ogólnej to zaledwie kilka stron cała reszta to ćwiczenia ale ma ciekawą tezę, że rozciąganie systematyczne jest lepsze niż to przed wysiłkiem. Wadą jest cena ok. 60 zł ale papier kredowy kosztuje. Książka dla: każdego (nie tylko biegaczy) pod warunkiem, że chce się rozciągać albo już to robi (na każdym etapie zaawansowania). | |
12. „Bieganie metodą Gallowaya” – Jeff Galloway. Dlaczego niżej niż „Maraton metodą Gallowaya? Po przeczytaniu „Maratonu…” wiesz już wszystko czego dowiedziałbyś się z „Biegania…” dlatego nawet nie myśląc o maratonie, lepiej zainwestować w „Maraton…” zamiast tej książki. Zawsze pod warunkiem, że chcesz się mniej męczyć na treningach ale jednocześnie nie wstydzisz się stosować marszobiegu. Książka dla: osób chcących bezboleśnie, bezurazowo i spokojnie wejść w świat biegowy. | |
13. „Chi Running” – Danny Dreyer, Katherine Dreyer. Bieganie przez wyluzowanie, bez napięć i w komforcie, wykorzystujące naturalne czynniki. Nie obśmieję tej metody, bo ona działa problem w tym, że nie u wszystkich. Jestem przekonany, że biegające gepardy nie wyniosą z niej wiele natomiast osoby borykające się z kontuzjami dla których sama myśl o biegu jest stresująca powinny po nią sięgnąć. Biegając według tej książki prędzej będziesz jeszcze dalej biegaczem w wieku lat 60 czy 70 niż biegając z Danielsem ale z Danielsem zrobisz lepsze wyniki. Dlatego wartość tej książki zależy od tego na czym Ci zależy. Książka dla chcących poznać nowego być może bezpieczniejszego sposobu biegania. | |
14. „Bieganie 80/20” Matt Fitzgerald. Dla mnie to jedna z największych porażek wydawniczych. Chciałem napisać nawet szerszą recenzję tej pozycji ale za moją szczerość wydawnictwo mogłoby podać mnie do sądu. 😉 Metoda znana i skuteczna ale nie najlepsza jak chciałby autor. Naprawdę nie wiem jak zrozumieć tezę kreowaną w tej książce, że długie bieganie jest lepsze niż krótsze i szybsze skoro sam autor pokazuje badania zaprzeczające jego tezie. Takiego czegoś moje oczy w życiu nie widziały. Przy czym autor twierdzi, że to działa. Uczciwie powiedzmy sobie Ci którzy biegają dużo np. 70-80 km tygodniowo i więcej trenują według tych proporcji, bo inaczej się nie da ale jeśli ja biegam 39 km tygodniowo to nie mogę przeznaczać 80% czasu na wolne człapanie. Nie wiem dlaczego wiarygodne mają być badania, na które powołuje się autor a w których brało udział kilka osób. Nie ma w tej książce ukrytego biegowego „Graala”. Książka dla: osób dla których liczy się tylko ilość a nie jakość treningu. |
|
15. „Mój pierwszy maraton” – Tim Rogers. W tej książce czegoś mi brakowało. Niby jest wszystko w porządku. Jest pomysł na pierwszy maraton, jest plan jak go przebiec, jak się do niego przygotować ale… wiem nie ma w niej nic czego nie wiedziałem wcześniej. Poza opisami charytatywnego uczestnictwa w maratonach i zbiórkach pieniędzy za możliwość startu w tych imprezach. U nas to dopiero kiełkuję ale za kilka lat będzie pewnie codziennością. Dlatego jej niższa pozycja w moim rankingu. Gdyby to była pierwsza moja książka o maratonie pewnie wiele rzeczy bym z niej zapamiętał jako kolejna nawet druga czy trzecia to dla mnie strata czasu. Książka dla: osób chcących poznać jak wygląda maraton na „zachodzie” lub tam wystartować po raz pierwszy. |
|
16. „Maraton” – Jerzy Skarżyński. Dla mnie casus Skarżyńskiego wygląda tak: Za „Biegiem przez życie” powinien dostać nagrodę Orła Białego, za propagowanie sportu masowego wśród Polaków i rozpoczęcie mody na bieganie. Natomiast za swój „Maraton” powinno mu się tę nagrodę odebrać. Dlaczego? Ponieważ nakazał on amatorom naśladować siebie zawodowca z ogromnym kilometrażem i jeszcze większą liczbą kontuzji i urazów jakie przez niego mają biegacze w całej Polsce chcący stać się Jurkowymi „trójkołamaczami”. Poza tym wirus zawarty w tej książce „trzepania bezmyślnie” kilometrów zostanie z nami na długie lata. Ta książka specjalnie i prowokacyjnie jest dalej w rankingu ale wiem, że dla osób nadmiernie ambitnych i liczących na kontuzje powinna być wyżej lub nawet stać się kolejną Biblią. Książka dla: biegaczy którzy chcą osiągnąć życiówkę i są gotowi zaryzykować kontuzję. |
|
17. „Bieganie jest proste” – Krzysztof Mizera. Ta książka też jest prosta i nieskomplikowana. Niby dla początkujących ale chyba wolałbym jednak coś z iskrą biegową. Wiem, że osoby rozpoczynające bieganie muszą z jakiegoś źródła czerpać podstawową wiedzę natomiast mam wrażenie, że niektóre produktu oferuje się biegaczom tylko dlatego, że na falach mody znajdą się setki takich, którzy włożą ją do koszyka. Polecam stawiać sobie wyżej poprzeczkę i książki znajdujące się powyżej są zdecydowanie większym wyzwaniem. Książka dla: osoby, która jutro pójdzie na trening, pojutrze niech znajdzie coś innego. |
|
18. Slow Jogging – Hiroaki Tanaka, Magdalena Jackowska. 52 strony tekstu plus wprowadzenia, spis treści itp. Nawet ciężko powiedzieć o tym książka. To raczej broszura o slow jogggingu. W kategorii broszura oceniam ją… średnio. Wiem już co to jest tempo niko niko ale wcześniej wiedziałem to samo tylko nazywałem to truchtem. Tę „książkę” można przeczytać w księgarni w oczekiwaniu na znalezienie interesującej nas pozycji przez sprzedawcę. Książka dla: mojej babci, która chciałaby zacząć biegać. Choć i tak poleciłbym jej wpierw nordic walking. |
|
19. „Biegaj z nami” – Katarzyna Staszak, Wojciech Staszewski, Magdalena Żakowska. Nawet nie bierz tego do ręki. Do dzisiaj zachodzę w głowę jak mogłem wydać na „to” 15 zł. Broszurka a nie książka chyba jedynie przydatna w kolejce do ortopedy aby przejrzeć z nudów, w środku przeczytać wywiad z „gwiazdą” o jej bieganiu i… wejść do lekarza. Książka dla: każdego kto czeka w kolejce do lekarza. |
Półka „Opowieści o bieganiu”. Książki z tej półki są dla każdego od amatora do zawodowca pod jednym warunkiem, że kochają bieganie.
1. „Szczęśliwi biegają ultra” – Magdalena Dołęgowska-Ostrowska, Krzysztof Dołęgowski. Tę książkę opisałem szerzej odsyłam link poniżej. Dla mnie to absolutnie książka ostatniego dziesięciolecia w tej kategorii. Doskonale ciekawa, dla kobiet i mężczyzn a jeśli myślisz, że nie jest dla Ciebie, bo dotyczy biegów ultra, które są… jakie są to zapewniam po jej przeczytaniu zmienisz zdanie o wariatach biegających po 100 km. Od niej należy zacząć biegać a potem nic już nie będzie boleć zbyt mocno. PEŁNA RECENZJA tutaj. | |
2. „50 maratonów w 50 dni”. Dean Karnazes, Matt Fitzgerald. Polak przebiegł ostatnio 365 maratonów w 365 dni więc co to 50 w 50 dni nawet jeśli w różnych stanach? Nie ona jest niebywale dobrze napisana ale szczególnie oprócz emocji ujmują mnie porady mistrza. To nowa formuła na książkę wyzwanie, przygoda życia przeplatana aż taką ilością moim zdaniem absolutnie skutecznych porad dla każdego z nas. Bywa tak, że nieraz zapamiętasz tylko coś o nawadnianiu i całą książkę zapomnisz a potem przez wiele lat nie zaliczysz dzięki temu ściany na maratonie. Momentami to również doskonały podręcznik i „Trener”. Warto czytać o emocjach innych ludzi a gdy dodatkowo jesteśmy po takiej lekturze mądrzejsi o ich doświadczenie, czego chcieć więcej od książki na tej półce. | |
3. „Siła ambicji” – Mo Farah. Mistrz nad mistrzami ale jak to zawsze bywa mało brakowało i… Dostał jednak szansę od losu i wykorzystał ją doskonale. Uwielbiam tę książkę również za to, że ona dotyczy zawodnika, który jeszcze nie powiedział ostatniego słowa po jej napisaniu zdobył np. kolejne mistrzostwo świata. Jeśli chciałbyś przeczytać biografią sportowca to warto zacząć od Mo. PEŁNA RECENZJA tutaj. | |
4. „Urodzeni biegacze” – Christopher McDougall. Gdy czytałem tę książkę pierwszy raz łapałem się na tym, że przerywałem jej wchłanianie sprawdzając na odwrocie czy to prawdziwy człowiek, dziennikarz opisuje tę historię czy może jest to bajka i wymyślona fabuła. Ta książka jest inna niż wszystkie na tej półce jest o prawdziwym naturalnym, wolnym bieganiu. Posiadając nawet średnią wyobraźnię podczas czytania biega się w niej razem z członkami plemienia Tarahumara. Ryzykiem jest to, że wielu z Was może zapragnąć pobiegać bez… butów co chyba nie jest nadmiernym wariactwem. Lubię tę książkę za to, że pokazała mi bieganie inne od asfaltowych zawodów i pogonią za wynikiem. A może to jednak była bajka… lubię fantastykę. | |
5. „14 minut Historia legendarnego biegacz i trenera” – Alberto Salazar, John Brant. Człowiek kontrowersyjny zarówno jako zawodnik jak i jako trener dzisiaj mający w swojej „stajni” Mo Faraha czy Galena Ruppa ale jedno trzeba mu przyznać: piekielnie skuteczny. Jego kariera nie była długa i bogata ale miał swoje kilkukrotne uderzenie pioruna w świecie maratońskim. Dla mnie największą zaletą tej książki i postaci Salazara jest to, że odniósł sukces jak wielu innych ale powtórzył go lub nawet powiększył jako trener i dlatego lubię jego historię, może dodatkowo ma u mnie punkty za to, że był i jest niepokorny oraz mega plus za ciągłe poszukiwanie nowych środków treningowych. Wadą tej pozycji jest oddawanie pokłonów firmie Nike nawet jeśli uzasadnionych to przesadzonych. | |
6. „Bieg po życie” – Lopez Lomong oraz Mark Tabb. Nie wiem czy ta historia jest bardziej niewiarygodna czy dramatyczna ale jest prawdziwa i przedstawia biografię sportowca, który przeżył piekło a potem wystąpił na największych imprezach sportowych swoich czasów. Dzięki tej książce Wasze bieganie nie stanie się bardziej wydajne, szybsze czy lepsze. Nawet nie wiem czy wpłynie ona na zwiększoną motywację każdego kto zdecyduję się ją przeczytać. Jednak moim zdaniem po jej lekturze będziemy bardziej wrażliwymi ludźmi a sport będzie widziany przez nas w nieco szerszej perspektywie może dostrzeżemy jego rolę wychowawczą a oceniając „farbowane lisy”, czyli sportowców którzy występują w innych reprezentacjach niż wskazywałoby na to ich miejsce urodzenia może będziemy mniej pochopni w ich osądzaniu. Dlatego warto ją przeczytać. To niezwykła książka opowiadająca niezwykłą historię. PEŁNA RECENZJA tutaj. | |
7. „Dogonić Kenijczyków” – Adharanand Finn. Kiedy słyszę głosy o tym, że Kenijczycy są inni genetycznie, biorą doping i dlatego wygrywają z „białymi” wiem od razu, że taka osoba wypowiadająca te słowa nie czytała tej książki. Niby każdy wie jak wygląda życie w Afryce ale autor tej książki pojechał tam, zamieszkał pośród „afrykańskich gazel” i trenował z nimi. Doszedł do oczywistych wniosków, które są jasne dopiero po przeczytaniu jego historii i doświadczeń. To nie jest bajka tylko dobry reportaż, który czyta się jak bajkę. | |
8. „Maratończyk” Bill Rogers, Matthew Shepatin. Z gwiazdami była tak, że w pewnym momencie gasną, kurczą się i znikają zapomniane. Jeśli chcesz poznać gwiazdę święcącą teraz najjaśniej przeczytaj biografią Mo Faraha (powyżej) jeśli chcesz poznać jedną z największych gwiazd maratonu lat minionych to masz dobry materiał przed sobą. Również ta książka niesie spore ryzyko! Zapragniesz po jej przeczytaniu wystartować w słynnych maratonach w Bostonie czy Nowym Jorku. Czasy się zmieniają ale niektóre gwiazdy powinny być przypominane Bill Rogers na to zasługuje. Warto kojarzyć maraton bostoński z taką osobowością a nie okropnymi wybuchami terrorystycznymi z przed kilku lat. BOSTON to legenda w świecie maratończyków a jej bohater tę legendę wybiegał. | |
9. „Jedz i biegaj” – Scott Jurek. Po jej przeczytaniu nie zostałem wegatarianinem jak jej autor, nie próbowałem też zawartych w niej przepisów ale poznałem za to niezwykle barwną postać. Kultową wśród ultrasów i wegan. No i pozostają jeszcze osiągnięcia sportowe naprawdę nieprzeciętne. Poznałem legendę Jurka ale potem ciekawie musiałem wyglądać gdy opadła mi szczęka kiedy Dołęgowscy (poz. 1) opisywali w swojej książce spotkanie z nim. Moja wyobraźnia nie dopuszczała najwyraźniej możliwości spotkania takiej legendy na żywo. Scott ma też bardzo proste rady dla początkujących biegaczy na co warto zwrócić uwagę przy lekturze. | |
10. „Ukryta siła” Rich Roll. Amerykański sen, człowiek wstaje z kanapy i dokonuje rzeczy niemożliwych dla zwykłego śmiertelnika. Zmienia się w bohatera mimo, że nikt na niego nie stawiał, zmienia się i odnosi sukces. Potem opisuje to i wychodzi hit. Książka jest ciekawa i rzeczywiście przedstawia nam niezwykłą przemianę ale na tej półce są lepsze. | |
11. „Paul Tergat – biegaj z mistrzem” – Jurg Wirz. Próba połączenia biografii znanego mistrza z podręcznikiem do biegania a właściwie gotowymi planami treningowymi to może dobry pomysł ale bardzo słabe wykonanie. Zalecenia aby biegać 50-70 km tygodniowo do tego 4-5 razy w tygodniu dla złamania… 4 godzin w maratonie przerażają mnie. Poza tym wolę chyba autobiografię (nawet pisane przez wynajętych skrybów) niż suche opisywanie wspaniałych bądź co bądź osiągnięć, warto zajrzeć na Wikipedię z hasłem Tergat a plan treningowy można znaleźć dużo lepszy. Książka dla: historyków sportu? | |
12. „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu” – Haruki Murakami. Ten autor kojarzony z zupełnie inną prozą jest też biegaczem. Każdego roku jest głównym kandydatem do literackiego Nobla ale na kandydowaniu się kończą jego szansę. Dla mnie Murakami jest zbyt nudny. Podobnie w tej książce mnie nie przekonał do siebie natomiast biega uczciwie i systematycznie za to szacun, niestety tylko za to. |
Autor: runnerski.pl
Pozdrawiam
trenujbieganie.pl