Motywować się powinniśmy, a nawet musimy. W przeciwnym razie nic nie będzie nas w stanie wypchnąć na poranny bądź wieczorny trening, ani skłonić do ruszenia się z kanapy. Jednak motywacja, motywacji nierówna. Na dłuższą metę znacznie cenniejsza będzie motywacja wewnętrzna niż ta, która nadchodzi z zewnątrz.
Dlaczego motywacja wewnętrzna?
Bo jest zwyczajnie silniejsza. Zawsze silniejsze jest to, co narzucimy sobie sami. Łatwiej podejmować nam działania i dążyć do celu, gdy to jest nasza decyzja, a nie rozkaz szefa, nauczyciela, czy pani Halinki, która każe wyłączyć muzykę.
Sytuacja wygląda identycznie w przypadku motywowania się do biegania, treningów, ćwiczeń – wszelkiej rodzaju aktywności dotyczącej sportowców.
Nie oznacza to, że bodźce płynące z zewnątrz są złe – są dobre, o ile łączymy je z tym, co jest w środku. W przeciwnym razie odpuścimy, a dotychczasowy wysiłek pójdzie na marne.
Samodzielna motywacja – recepta na to, by nie odpuszczać
Przykładowo: masz przyjaciółkę Beatę i biegasz z nią wieczorami. Generalnie to Ci się nie za bardzo chce, ale jakby to wyglądało gdybyś nie zjawiła się na treningu? W końcu Beata regularnie biega, a ostatnio dorzuciła do tego jeszcze siłownię dwa razy w tygodniu. Jasno możemy powiedzieć, że w tej sytuacji motywację stanowi Beata i jej postępy połączone z chęcią bycia lepszym.
Niestety Beata się rozchorowała i musimy wyjść z domu sami i… tego nie robimy. Bo Beata nie widzi, a my nareszcie mamy czas na siedzenie z chipsami przed telewizorem. Tymczasem chora Beata postawiła na zmianę sylwetki. Nie ściga się z kumpelkami, nie uzależnia swoich decyzji i działań od kogokolwiek innego i właśnie śmiga w domu na rowerku.
Dlaczego samodzielne motywowanie jest receptą na sukces?
Dla samego siebie
Walka z samym sobą, założenie, że robimy coś dla siebie, chcemy pokonać własne słabości, dążyć do pięknej sylwetki dla własnej satysfakcji, jest najlepszą drogą. To te myśli zostają z nami i pozwalają na to, by podnieść się po drobnej bądź dużo większej porażce. Nie udało się? Zmieniam coś i próbuję dalej.
Zauważmy, że wszelkie instagramowe gwiazdy, ich sylwetki oglądane na ekranie, są doskonałym bodźcem na początku. Tak by uznać, że czas ruszyć tyłek. W miarę zaawansowania i kolejnych godzin spędzonych nie tylko na bieganiu, ale i samej aktywności powinniśmy szukać czegoś więcej niż fascynacja nieosiągalną dla nas kolejną Ewą Chodakowską.
Nikt nie mówi, że będzie łatwo, ale po pracy z samym sobą (która może trwać i całe lata) uznamy, że było warto, bo żadna przeszkoda jaką spotkamy na swojej drodze nie będzie stanowiła o chęci rezygnacji i poddania się.
pozdrawiamy
zespół: trneujbieganie.pl