Orlen Warsaw Marathon – pierwsze 42,195km

Orlen Warsaw Marathon był moim pierwszym startem na dystansie ponad 42km. Debiut, jak sądzę – udany. Dużo emocji, nie mniej wrażeń, ogromna walka nie tylko z przeciwnikami, a przede wszystkim z samym sobą. I choć ambicje były, najważniejszym zostało ukończyć maraton, bo gdy zdrowie nie dopisuje nie ma co walczyć o założony wynik. Poniżej obiecana relacja z trasy.

Orlen Warsaw Marathon

Orlen Warsaw Marathon

Na początek trochę liczb, co by tu wyrazić w jakiś sposób zakres przedsięwzięcia organizowanego od czterech lat. Jak podaje strona internetowa, na starcie maratonu i biegu OSHEE zameldowało się przeszło dwadzieścia tysięcy osób, nie tylko z Polski, ale też z innych, nawet odległych regionów świata. Warto wspomnieć, że rywalizację na koronnym dystansie wygrał Polak, pokonując trasę w czasie 02:11:54, co robi wrażenie, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę obecność czarnoskórych zawodników na trasie.
Już na początku wiadomo było, że łatwo nie będzie. Aura, która nie sprzyjała stanowiła dodatkowe utrudnienie. Chociaż może lepszy wiatr i niska temperatura niż prażące słońce.

Orlen Warsaw Marathon

Orlen Warsaw Marathon – spełnione marzenie, czy przekleństwo?

No to trochę własnych refleksji.

Jak u każdego niedoświadczonego biegacza pojawił się moment zwątpienia i obietnica, że jest to pierwszy i ostatni maraton w moim życiu, jednak wątpliwości tak szybko odeszły, jak i przyszły i już po chwili planowałem start w kolejnej tego typu imprezie, stawiając sobie za cel lepszy wynik, solidniejsze przygotowanie i po raz drugi walkę z własnymi słabościami.

Celem na niedzielę było 4:15 i wszystko szło zgodnie z planem. Można powiedzieć, że pierwsze 10km to bułka z masłem, sama przyjemność i wzrastająca wiara w siebie. Do 20km było bardzo w porządku, kolejne 7km to bieg na dobrym poziomie. Niestety w okolicy 27km odezwała się stara kontuzja kolana, ból i myśli, czy uda się maraton zakończyć. Pogodziłem się z tym, że nie będzie to tak dobry bieg, jak założyłem. Teraz celem było zakończenie maratonu. W końcu to nie lada wyczyn. Walczyłem bardziej ze sobą niż z zawodnikami biegnącymi w pobliżu mnie. Po przekroczeniu 35km pojawiły się skurcze, większy ból i chęć zejścia z trasy, jednak jak powiedziało się „A”, trzeba powiedzieć „B”. W końcu nie po to poświęciłem czas na przygotowania by tak po prostu się poddać. Na maratonie nie ma miejsca na „boli”, „źle” i „niewygodnie”. Nie ma miejsca na „nie, bo pada” i „zostaję w łóżku”.
Maraton został ukończony z czasem 4:39, co zważywszy na problemy na trasie jest satysfakcjonującym wynikiem dla początkującego, który z każdym startem zamierza się piąć w górę.

A przed maratonem?

Same przygotowania prowadzone były zgodnie z zaleceniami.
Przyjazd do Warszawy zaliczyłem w piątek i wtedy też spotkałem się z lepszytrener.pl
Kolejny dzień to już odbiór pakietu startowego, w którym znalazły się:

– koszulka

– frotka

– voucher o wartości 100 na buty marki ASICS

– izotonik OSHEE

– biuletyn

Orlen Warsaw Marathon

Co więcej?

Przede mną na pewno dużo pracy, jednak na początek trzeba zająć się kolanem i wyleczeniem kontuzji, w czym pomoże mi power band, a może nawet rower. Jednak mam masę czasu by się rozwijać i dążyć do lepszych rezultatów.
Na pewno startu nie żałuję – ciekawe doświadczenie życiowe kształtujące charakter i wolę walki, coś co pozwala zmierzyć się ze swoim ciałem, oderwać od codzienności i siedzenia w biurze na krześle. Z pewnością aktywność dla każdego, komu tylko pozwoli na to zdrowie.

Choćby raz, choćby tylko dla próby, ale jeśli już spróbujesz, będziesz wiedział, że na jednym biegu się nie skończy. 

Pozdrawiamy

zespół: trenujbieganie.pl

 

trenujbieganie.pl

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *